Serce się raduje!!!
Z czego tak się serce matki raduje? Adaś dziś super przełykał! Najlepiej odkąd się uczymy, czyli już 4 miesiące. Marzę o chwili kiedy będzie się najadał przez buźkę i nie trzeba będzie mu zakładać sondy. Naprawdę to nic przyjemnego wkładać przez nos do żołąka sondę własnemu dziecku. Zrobiłam to już tyle razy, ale i tak wciąż się stresuję. Teraz już jest coraz trudniej, ponieważ Adaś już jest bardziej ruchliwy. Choć naprawdę jest kochany. Czasami są sytuacje, że nie mam nikogo do pomocy, aby przytrzymać mu głowę. Wtedy mówię mu poważnym tonem – „Adaś jak nie założymy sondy, to nie będziesz się mogł najeść. Pomóż mamusi, to zrobimy to sprawnie.” Chyba rozumie powagę sprawy i wtedy jest naprawdę spokojny i udaje się założyć za pierwszym razem. Chyba ze dwa razy nie udało mi się włożyć do żołądka. Raz to był straszny stres, bo nie byłam pewna czy jestem w żołądku. Mam słuchawki do sprawdzenia, ale nie słyszałam, więc zgodnie z zasadą, jeśli masz jakąkolowiek wątpliwość – załóż ponownie. Tak też zrobiłam. I dobrze, bo faktycznie nie była w żołądku.
Z rehabilitacją ruchową Adasia też idziemy do przodu. Z moją też Ja wciąż narzekam na mój złamany paluszek. 30 listopada zeszłego roku – nota bene w Andrzejki – bynajmniej nie na żadnej imprezie, złamałam piąty palec lewej ręki, tzw. mały palec. Uderzyłam ręką o blat kuchenny i było bardzo brzydkie złamanie paliczka bliższego. Złamanie było ze skosa, więc założono mi podczas zabiegu operacyjnego dwie śrubki, aby prosto się zrósł. 29 maja wyjęto mi te dwie śrubki i znów goi się blizna i znów rehabilitacja. Niestety przy opiece nad dziećmi potrzebne są dwie ręce. W grudniu, gdy ręka była usztywniona gipsem to był dla mnie prawdziwy dramat. Przez tydzień bolał mnie palec i musiałam się oszczędzać, więc nie było mowy o dźwiganiu dzieci czy przewijaniu. Wtedy zdałam sobie sprawę, że do wielu czynności potrzebne są po prostu dwie ręce. Nie jest to istotne czy ktoś jest prawo czy leworęczny. Potrzebne są dwie i koniec ! Adaś był wówczas w szpitalu, a ja przy nim nie mogłam nic zrobić. Gips zdjęto mi w Wigilię. Plus był jeden – naczynia mył Mąż i moja Mama. Przygotowania do Świąt też uszły mi płazem. Kiedy musiałam pojść do szpitala pod koniec maja na zabieg wyjęcia śrubek Adaś już był w domu i był to wielki stres dla mojej mamy, która się opiekowała nim i pozostałą dwójką dzieci. Nie było mnie krótko, bo wyszłam na własne żądanie kilka godzin po zabiegu. Moja mama jest dzielna. Nie boi się zostać sama z Adasiem i nauczyła sie opieki nad nim i jego pielęgnacji.
Brak komentarzy »
RSS feed for comments on this post. TrackBack URL