Ach te ząbki …
Jak wiele zaczyna się od ząbkowania. Okazało się wczoraj, że Stefkowi wybijał się ząb i stąd ta niby infekcja. Zaczęło się od kataru, kichania, gorączki, a dziś już dobrze. Już wczoraj nie miał gorączki, ale jednak wciąż marudny, bo ząbek dopiero ledwo co się pokazał i wciąż się wybija. Ania też ma etap na marudzenie. Mówię Wam. Jeśli 2/3 dzieci marudzi, to już za dużo na nerwy matki. Wczoraj mi puściły nerwy, bo i Stefek, i Ania płakali tak po prostu, bo coś im nie pasowało. Niekiedy ciężko już o cierpliwość, kiedy naprawdę nie wiadomo o co chodzi dziecku. Nie powie i koniec.
Wczoraj np. Ania zaczęła histerycznie płakać. Nie chciała zjeść zupki ogórkowej. Nawet nie chce spróbować. Nie podoba jej się kolor czy to co w niej pływa? Trudno powiedzieć. Nie i koniec. Nie zmuszam jej, bo ja też taka byłam. Miałam etap, że nie chciałam czegoś jeść, a potem mi przechodziło. Tak się upłakała i w końcu w płaczu powiedziała: PRZYTUL MAMA. Przutuliłam oczywiście, zaśpiewałam i sie uspokoiła. Wyobraźcie sobie zasnęła na moim ramieniu ok. godziny 15.00 !!! Było to dziwne, bo nie sypia już w dzień. Tryska z niej energia. Nie wiem skąd ona to bierze. Cały dzień biega, skacze i idzie spać ok. 20.30. Wstaje o 7 rano i dalej może. Ja czasem już bardziej wykończona od niej.
Tak zauważyłam, że jeśli nie ma mnie w domu choćby jak w ostatni weekend 3 dni, to Ania potem odreagowuje i czasem dziwnie się zachowuje.
Stefek też przytulak. Czasami nie wiadomo kogo najpierw przytulić, i Ania, i Stefek chcą „na opa”. Stefek trochę się wyciszył. Potrafi już nieco skoncentrować uwagę na oglądaniu książeczek, a nawet zainteresuje się krótkim tekstem.
Niestety nie jest jeszcze na etapie jak Ania i nie chce czytać tych samych książek. Nieraz więc dochodzi do takiej sytuacji, że Ania przynosi swoją wybraną książkę, a Stefek swoją. Ania mówi czytaj, a Stefek mówi mową ciała, czyli …obraca się pupą do mnie i sugeruje – weź mnie Mamo na kolana i czytaj moją książkę.
Adaś zdrowy. Może już się nic nie przyplącze po wyjeździe, a w niedzielę wyruszamy znów. Do Warszawy. Wracamy we wtorek późnym wieczorem. Dziś był taki zabawny. Oglądał jakąś starą gazetę z cyklu; „Mamo to ja”, czy coś w tym stylu. Mówię Wam z jaką pasją ją tarmosił. A jak udało mu się pognieść kartkę i porwać, to wyglądał na takiego zadowolonego jakby zdobył szczyt typu Mount Everest. Czasem dziwne, rzeczy zainteresują dziecko. A po kąpaniu włożył sobie bosą stopę i jadł dużego palucha. To Super! Wskazuje na dobry rozwój ruchowy. Dziś z niego się uśmialiśmy, tzn. rehabilitant Maciej i ja. Adaś zaprezentował sprytny sposób przemieszczania się po podłodze. Skoro nie umie raczkować trzeba sobie inaczej poradzić. Leżał na wznak, podnosząc pupę, odpychając się nogami przesuwał się w górę.
Dziś mój Mąż Rafał ma urodziny. Zrobiłyśmy mu z Anią niespodziankę. Zrobiłyśmy kolorową wyklejankę z serduszkiem i napisem 100 lat. Ania własną rączką wrzuciła laurkę dla Taty do skrzynki na listy. Ile radości!!! Myślę, że dla Ani i dla Meża również.
Na koniec link do filmiku na youtube. Ania i Stefek tańczą. Czas X 2009. Adaś jeszcze przed operacją.
http://www.youtube.com/watch?v=D81tzSqknjw
Poniżej link do filmiku z Adasiem w roli głównej. Nakręcony dnia 14.11.2009.