Dla takich chwil warto być matką
Wczoraj Stefek rozbawił mnie do łez … To było niesamowite. Przez nieuwagę zderzył się ze mną, a dokładnie jego głowa uderzyła z całej siły moją. Oj ciężką ma główkę … Złapałam się za głowę, a Stefek podszedł do mnie, przytulił, pogłaskał i stał tak z maślanymi oczkami z przepraszającym spojrzeniem. Jeszcze takiego go nie widziałam :-). Masował mi główkę dłuższą chwilkę i patrzył na moje łzy wzruszenia. Pewnie nie wiedział dlaczego płaczę. Pomyślał: „Nieźle musiało Mamusię boleć!” Ania od razu też przybiegła pomasować. Kiedy zdarzają się takie chwile zapomina się o nieprzespanych nocach, o dniach bez czasu dla siebie, a poświęconych wyłącznie dzieciom.
Podobnie jak widzę Adasia, który dokładnie już wie co się wydarzy po położeniu go na poduszkę każdego wieczora …będzie masaż twarzy. Z jego twarzy bije radość, uśmiecha się do mnie od ucha do ucha i jak tu się nie wzruszyć. Zwykle na koniec dnia jest czas dla Adasia. Ania i Stefek już idą spać, około 21 niestety dopiero. Lato. Długo jasno. Adaś zasypia jeszcze później, więc masuję mu twarz, a szczególnie pod brodą. To jest niesamowite jak Adaś potrzebuje wibracyjnego masażu pod brodą. Tak do końca to nie wiem dlaczego tak bardzo to mu sprawia radość. Może potrzebuje ruchu gryzienia, bo wtedy jego żuchwa uderza o szczękę. Teraz przypuszczam, że chodzi o wychodzący trzonowy ząb u góry. To jest niesamowite, kiedy ja chcę już przestać, a on bierze moją rękę i pokazuje mi gdzie chce być masowany. Kiedy znów zaczynam masaż kładzie swoje rączki na swojej klatce piersiowej i doznaje błogostanu … Naprawdę tak to wygląda. I jak go nie masować??? Wtedy mu śpiewam i widać, że wyraźnie to lubi. Choć nie wydaje dźwięków, to widzę, że próbuje już się ze mną porozumieć poprzez gesty.
Kiedy pisałam ostatni wpis Adaś miał znów ciężką noc, bo nad ranem koło 4.30 musiałam mu robić inhalację i znów dostał gorączki. Bałam się, że antybiotyk nie pomaga. Miał go dostawać jedynie 4 dni. Jednak przeszło. Z każdym dniem było lepiej. Kiedy zaczął się znów uśmiechać wiedziałam, że będzie dobrze. W poniedziałek 12.07 mieliśmy pojechać z synkami do Warszawy do IMID – na konsultację do chirurgów celem ustalenia kolejnych operacji. Odwołałam, bo Adaś był zbyt świeży po infekcji.
Generalnie Adaś zrobił postępy ruchowe po turnusie. Jest silniejszy. Zaczął pełzać do przodu. Bardziej się podnosi do siadania, choć jeszcze zupełnie sam nie usiądzie. To naprawdę cieszy. Z drugiej strony wchodzi w wiek, gdy nie wszystko już mu się podoba i pokazuje to płacząc. Gdy nie chce ćwiczyć po prostu się pręży i płacze. Na turnusie miałam tylko jego więc poświęcałam mu cały czas. Nauczyłam go podawania ręki. Kiedy ja wyciągałam rękę i mówiłam: „Cześć Adasiu”, on wyciągał swoją, a ja wtedy ją potrząsałam na przywitanie. Niezły miał ubaw z tego. Śmiał się na całego. Teraz coś nie ma za wiele ochoty na takie zabawy. Mama też nie poświęca mu tyle czasu, bo jak wrócili Ania i Stefek musieli nadrobić zaległości w przytulaniu. Czasem nie wyrabiam. Każdy by chciał mieć mamę na wyłączność. Stefek wszedł w etap buntu dwulatka i ryczy, kiedy mu coś nie pasuje. Ania zresztą też, choć już dwulatkiem nie jest. 27.06 skończyła trzy latka. Niestety wtedy nie było mnie przy niej. Byliśmy na turnusie. To było ciekawe, że na początku Ania nawet nie chciała ze mną rozmawiać przez telefon, czym dalej już chętniej. Jednak tęskniła. W dzień powrotu wszyscy byli w domu, nawet Tata. Ania i Stefek tak rozbiegani, że nie wiedzieli do kogo iść.
Ania teraz przeżywa trudny etap. Myślę, że wiąże się to z rozłąką z Tatą. Nie potrafi poradzić sobie z emocjami. Złości się o byle co. Chce całą uwagę skupić na sobie. Bije znowu Stefka. Zabiera mu celowo zabawki i jest agresywna. Popycha go i nie chce przepraszać. Czasem mam wrażenie, że próbuje mnie. Mysli pewnie sobie – Ciekawe ile mama wytrzyma i co teraz ze mną zrobi. Oj te dzieci. Bystrzaki. Dobrze wiedzą jak wyprowadzić rodziców z równowagi.
Myślę, że przeprowadzka na wieś dobrze jej zrobi. Wyciszy się. Nie będzie tak niespokojna. Pytałam na turnusie o jej nadwrażliwość na dźwięki. Powiedziano mi, że potrzebuje terapii z integracji sensorycznej, żeby ją dostymulować, odwrażliwiać. I tak trzeba rehabilitować całą trójkę.
A Stefek? Po gorączce nie było śladu. Dostał Isoprinosine. Było dobrze do wtorku. Wtedy zaczął kaszleć. Ostatniej nocy bardzo był niespokojny. Budził go kaszel. Powychodziły mu jakieś krosty na łopatkach. Najpierw myślałam, że potówki, bo jest naprawdę bardzo gorąco, ale raczej to jakieś uczulenie. Może po zjedzeniu malin. Zrobiłam mu ze dwa razy koktajl z malinkami. Dziś poszliśmy do lekarza. Osłuchowo czysto. Bierze Eurespal, Fenistil, Calcium i maść do smarowania zmian Bactroban.
Poza tym wesoło. Pakowanie w toku. Na szczęście pomaga nam Aga – wolontariuszka z hospicjum, która przychodzi prawie codziennie po południu i zajmuje się Anią i Stefkiem. Ja w tym czasie mogę pakować nasz dobytek. Już za tydzień 24.07 przeprowadzka. Oj będzie się działo. Ciekawe jak dzieci zareagują na nowy dom???
2 komentarzy »
RSS feed for comments on this post. TrackBack URL
Życzymy wszystkiego najlepszego w nowym domku, trzymamy kciuki, to musi się udać.
Serdeczności
Magda i Daniel Szlachetka
I udało się. Jest dobrze. Wszystko się układa!!!