sty
12
2011

Adaś prawie chodzi

Tak, tak … Adaś prawie chodzi. Prawie robi dużą różnicę, bo do samodzielnego chodzenia jeszcze daleka droga.

Oj, długa była przerwa w pisaniu dziennika. Powód, moje wyczerpanie. Moja Mama 08.11.2010 nas opuściła i pojechała do Inowrocławia na operację przepukliny. Przez kilka dni byłam sama z trójką dzieci. Na głowę można dostać!!! Mąż akurat wtedy pracował po 12 godzin, zamiast 8. Dzieci były bardzo nerwowe i marudne. Jak jestem z nimi sama wszyscy nagle coś ode mnie chcą. Nawet osoba o anielskim usposobieniu, za którą mnie niektórzy uważają może się po prostu zirytować, kiedy non stop dzieci marudzą. Może to zrozumieć ten, kto ma małe dzieci i wie, kiedy im coś dolega, a kiedy marudzą, żeby coś osiągnąć.

Na szczęście na odsiecz przyjechała Teściowa i energia dzieci skupiła się na drugiej Babci.

Na początku listopada na dodatek przyplątało się mi zapalenie gardła, którego nie mogłam wyleczyć. Z gardła przeszło mi na ucho. Byłam przygłucha przez jakiś tydzień. Wszystko trwało jakieś trzy tygodnie. W końcu przeszło. Szkoda, że mama na urlopie wychowawczym nie może wziąć L4 i położyć się do łóżka. Niestety mamy mają dyżur 24h i rzadko jest kiedy w spokoju odpocząć i pewnie dlatego tak długo chorowałam. Przemęczenie.

Adaś jakoś się trzymał. Byłam z niego dumna kiedy pod koniec listopada poradził sobie z infekcją bez wspomagania antybiotykiem. Pewnej listopadowej niedzieli zdawał się być ciepławy … Nic nie wskazywało na infekcję. W nocy spał dobrze. Zmierzyłam mu gorączkę i …39,5 . Tradycyjnie jak to u Adasia od razu tak wysoko. Dałam mu Nurofen przeciwzapalnie i przeciwgorączkowo. Przychodził nasz rehabilitant Pan Robert i więcej robił ćwiczeń oddechowych, aby poprawić wentylację i wspomóc Adasia w usuwaniu wydzieliny. Udało się. Jednak Adaś rośnie i wzmacnia się. Pewnie fakt, że częściej teraz siedzi i jest pionizowany pomaga mu w usuwaniu zalegającej wydzieliny.

Niestety pod koniec grudnia już nie udało się tak łatwo. Ania przed Świętami Bożego Narodzenia przyniosła coś z przedszkola. Na same Święta była marudna, bo miała duży katar i chrypkę. Kilka dni i minęło. Potem złapał Stefek. Jak zwykle ciężko zatkany nos i problem z gęstym katarem. Odsysaliśmy mu katar z noska ssakiem po wcześniejszym rozrzedzeniu katarku Disnemarem. Stefek strasznie tego nie lubił. Robiliśmy to 3 razy dziennie, po obudzeniu, przed drzemką i przed nocą. Chyba dzięki temu oczyszczaniu noska jakoś przeszło. Stefek kichał, prychał i w końcu padło na Adasia …

Dzień przed Sylwestrem na wieczór Adaś zagorączkował. Wydzielina pojawiła się bardziej gęsta i noc była nieprzespana. To były sygnały infekcji. W Sylwestra niestety gorączka regularnie rosła. Jak zwykle szybko. Np. zmierzyłam i było 37,3 , a po 30 minutach 39,5. Regularnie po upływie 4h od podania leków przeciwgorączkowych rosła temperatura. Widać było po Adasiu, że bardzo źle to znosi. Umęczony był. Na wieczór podczas, gdy inni bawili się na balach, my „bawiliśmy” się w zbijanie gorączki. Znów było groźnie. Kiedy Adaś dostaje takiej wysokiej gorączki obawiam się drgawek padaczkowych. Adaś miał już takie drgawki dwukrotnie i to wcale nie przy tak wysokiej gorączce, bo przy 38,8. Już niejedną infekcję przetrwaliśmy, więc wiem co trzeba robić. Podawałam mu więc na zmianę przeciwgorączkowo i przeciwzapalnie Nurofen i paracetamol. 01.01.2011 było lepiej przestał tak gorączkować, ale wydzieliny była wciąż brzydka. Wprowadziłam dodatkową inhalację, aby rozszerzyć oskrzela. Na wieczór już byłam spokojniejsza, bo gorączka nie wracała. Postanowiłam więc po ostatnim karmieniu wyjąć sondę, aby odpoczęła jego śluzówka i założyć czystą rano. Adaś nosi teraz sondy przeciwodleżynowe ze specjalnego tworzywa, które można użytkować 6 tygodni, a nam minęło już 6 i pół. Niestety przełyk miał chyba podrażniony i zwymiotował cały posiłek. Wcześniej tak właśnie robiłam, o ile Adaś sam nie wysunął sondy, to wyciągałam ją po ostatnim karmieniu, aby przełyk i śluzówka w  nosku odpoczęły. Po wymiotach jak zwykle cześć dostało się do tchawicy, oskrzeli. Noc była znów kiepska, niespokojnie spał. Rano o 5 robiłam mu inhalację, bo nie mógł odkrztusić wydzieliny. Męczył się bardzo. Potem zasnął na kilka godzin. Obudził się ok. 10 z gorączką. Znów wysoko 39,5 … Następnego dnia w poniedziałek rano przyjechał Pan anestezjolog wymienić rurkę i przy okazji osłuchał Adasia. Zapalenie oskrzeli. Domyślałam, że coś może być, ale nie myślałam, że aż zapalenie oskrzeli. Stało się. Antybiotyk. Poprzednio Adaś przyjmował antybiotyk doustny pod koniec czerwca, po turnusie nad morzem. Można więc chyba wysnuć wniosek, że jednak jest już mocniejszy i lepiej zwalcza infekcje. Kiedyś każda drobna infekcja kończyła się zapaleniem oskrzeli i antybiotykiem. Generalnie Adaś jest powalający, kiedy pomimo takiej wysokiej gorączki potrafi się uśmiechnąć. Nieraz siedzę przy nim i pilnuję czy poprawnie przebiega inhalacja. Opieram się zmęczona o brzeg łóżeczka, a on uśmiecha się do mnie tak jakby chciał powiedzieć „ Nie przejmuj się Mamusiu wszystko będzie dobrze. Zwyciężymy infekcję!” Gorączki już nie miał, więc wydawało się że szybko zdrowieje. Spał wtedy w dzień bez przerwy 5h !!! Następnego dnia 4h. Nasz kochany rehabilitant przychodził, aby trochę mu pomóc oddechowo. A w środę – standardowo  trochę wcześniej niż być powinna – przyjechała Pani dr pediatra z hospicjum. Przedłużyła Adasiowi antybiotyk do 6 dni, bo nie był jeszcze czysty, a dostawał Sumamed 200 – 3 dniowy. Już teraz jest dobrze. Wydzielina ładna, sam dużo wykrztusza i w końcu padło też na mnie…

Osłabiona fizycznie i psychicznie złapałam też tego wirusa czy bakterię. Straszne zapalenie zatok. Nos totalnie zatkany. Katar gęsty. Nic mi nie pomagało. Zaczęłam strasznie kichać. W końcu poszłam do doktora, bo na katar chora J Od poniedziałku tez biorę antybiotyk podobny jak Adaś miał, na 3 dni azytromycyna. Już dziś lepiej. Chociaż nie kicham, tak bardzo, lepiej też się oddycha. Kilka dni temu akurat niosłam miseczkę z wodą do przemycia Adasiowi buzi i było olbrzymie kichnięcie, aż wylałam wodę z miseczki …J

Teraz jesteśmy wszyscy dobrej myśli. Zakaz chorowania, bo do operacji Adasia niedaleko. Planowany termin przyjęcia na oddział w Warszawie to 18.02.2011. Warunek. Bez infekcji. Musi być dobrze! Plan operacji – korekta mięśnia okrężnego ust, usunięcie zaczątku małżowiny usznej po lewej stronie, usunięcie wyrośla przy prawym uszku i może operacja jąderka.

Napisane przez Beata w: Uncategorized |

Brak komentarzy »

RSS feed for comments on this post. TrackBack URL


Zostaw komentarz

Design: TheBuckmaker.com WordPress Themes