Charakterek Ani
Doprawdy ma charakterek nasza córka. Jak to szybko widać jakiego typu jest człowiekiem. Należy do wrażliwców. Bardzo łatwo ją urazić i doprowadzić do płaczu. Szybko zmienia nastroje. W jednej minucie histerycznie płacze, bo niby Stefek ją uderzył, a tak naprawdę ledwie ją dotknął; za pięć minut już się uśmiecha i jest dobrze. Należy raczej do osób nieśmiałych w nowym miejscu i otoczeniu. Dobrym przykładem jest przedszkole. Poszła od września, a Pani przedszkolanka przekazała mi z początkiem roku, że Ania w końcu zaczęła coś mówić. Kiedy przychodziłam po Anię i np. ubierała się jednocześnie z nami jakaś koleżanka, to słyszałam jak ta koleżanka opowiadała swojej mamie, że Ania mówi !!! Jak opowiadałam Pani przedszkolance, że w domu Ania buzi czasem nie zamyka, tyle ma do powiedzenia, to nie chciała wierzyć, aż do początku stycznia. Wśród dzieci nie jest raczej towarzyska. Nie bawi się tak chętnie z innymi, poza kolegą …Ignacym. To jej narzeczony J. Okazało się, że to jej najlepszy kolega. Podobno to papużki nierozłączki. Wszędzie razem. Pewnego dnia jak spotkałam mamę Ignacego – Jowitę zamieniłyśmy kilka słów. Jowita powiedziała mi, że oni już się całują. A ja na to? Jak to? Ignacy powiedział jej, że całował Anię. Zapytała jak – tak w policzek? A on na to – tak jak na weselu … Co to będzie jak dzieci będą miały naście lat … Nieźle się uśmiałyśmy. Cieszę się, że Ania kogoś bardziej polubiła, bo pewnie raźniej jej w przedszkolu. Jak nie ma ochoty iść, to mówię jej, że Ignacy będzie czekał na nią i wtedy już idzie chętnie J Ignacy jest bardziej rezolutny, bo już skończył pięć lat. Pewnego razu powiedział swojej Mamie, że na łóżku rodziców po ślubie będzie spał z Anią. A Jowita spytała – a my gdzie? A wy pójdziecie na podwórko
W przedszkolu bardzo się rozwinęła. Jest pedantką. Wszystko musi być tak jak sobie wymyśliła. Jak koloruje, to robi to bardzo dokładnie. Jak kapnie jej coś na bluzeczkę, to od razu trzeba przebierać. Gdy podczas jedzenia z łyżeczki coś kapnie, to od razu trzeba wytrzeć. Jest manualna. Lubi kolorować. Kiedyś powiedziała mi, że zostanie malarką …
W domu przejawia zapędy kierownicze względem Stefka (i nie tylko), a nawet czasem dyktatorskie … Kiedyś jak jeździła po domu rowerkiem wołała Stefka, żeby ją popchnął. Jak jej coś spadnie, to mówi – Stefek podnieś. A Stefek grzecznie to robi.
A pamięć ma niesamowitą. Kiedyś zapytała co robię. Szykowałam dla Adasia lek GASPRID, który otrzymuje kwadrans przed posiłkiem, aby nie ulewał. Odpowiedziałam jej, że szykuję lek Adasiowi nie wymieniając nazwy, a ona zapytała GASPRID??? Dziś rozlałam troszkę mleka na stół, a ona „ O kropka …”, a za chwilę dodała „kropka pl …”. Gdzieś musiała usłyszeć jakiś adres strony internetowej.
Staram się ją angażować w pomoc przy Adasiu i w ogóle w domu. W tym tygodniu Babcia ma wolne. Pojechała na tydzień odpocząć od wnuków i sama jestem z tą trójką urwisów J. Wczoraj Ania była bardzo grzeczna. Bardzo pomagała. Wynosiła pampersy do kosza. Trzymała Adasiowi rączki, kiedy przyklejałam mu nowe plasterki, aby sonda się trzymała na policzku. Wczoraj był dzień dobroci dla wszystkich. Była naprawdę grzeczna. Chodziła i mówiła – „Ach dziękuję Ci kochana Mamusi wspaniała jak słońce”. Czasem wymyśla takie śmieszne określenia. Dostała ode mnie medale za dobre zachowanie, za pomaganie. Zrobiłam takie krążki z papieru technicznego. Wypisuję dla kogo medal, datę i za jakie osiągnięcie. Dzieciaczki bardzo lubią je dostawać i czasem bardziej się starają, aby zasłużyć na medal od Mamy. Wczoraj jak zobaczyłam tę scenę, to śmiać mi się chciało. Ania chciała wyrazić Stefkowi jak bardzo go lubi. Przytuliła go mocno i ucałowała… w usta. Tłumaczyłam, że buzi może dawać w policzek. Wczoraj bawili się bardzo zgodnie, co nie zdarza się tak często. Jestem sama, więc mam sporo spraw do zrobienia. Przygotowywałam obiad, a Ania i Stefek bawili się u Ani w pokoju. Nieraz siadają na łóżku i każdy z nich ma obok swoją kupeczkę książek i oglądają. Może będą z nich mole książkowe? Oj, nieraz ciągle wołają poczytaj Mamo, Babciu. Naprawdę sporo im czytamy. Książka jest dobrą receptą na ich zmęczenie i nadpobudliwość. Jak mają za dużo bodźców potrzebują odpocząć. Wtedy siadamy i czytamy, czytamy, czytamy.
Wczoraj Ania była bardzo kreatywna. Wymyśliła zabawę w kolorowanie kwadracików w notesiku w kratkę, a potem bawiła się w wycinanie i z dumą przynosiła mi pokazać rezultat swojej pracy. Woła Stefka i mówi – Chodź pobawimy się w kotka i pieska albo w chorego dzidziusia. Wczoraj po południu był czas na tańce. Tańczyli jak szaleni. Kręcili się w kółko aż do upadku. Każdy z nich miał wiatraczek, a na nim była okręcona chusteczka. Daję im do zabawy moje apaszki. Ania sama wymyśliła, aby „ubrać wiatraczki”