ADAŚ ZNÓW BYŁ CHORY
Na powyższym filmiku zadowolony Adaś z zabawy pianą. Taka mała rzecz, a jak cieszy.
Znów była taka cisza z mojej strony, bo po prostu padałam ze zmęczenia. Znów nieprzespane noce i mój organizm nie daje rady.
Na początku marca czułam się kiepsko. Stefek chyba coś przyniósł z przedszkola. Kaszlał. Mnie zaczęło boleć gardło i jak zwykle zatkane zatoki. Adaś chyba po prostu złapał od nas i w nocy z 9 na 10 marca dostał gorączki. Najpierw było mu zimno. Miał dreszcze i kaszlał. W niedzielę miał jedynie lekki stan podgorączkowy, ale kaszlał. Akurat w poniedziałek 11.03.2013 miał planową wymianę rurki, więc Pan doktor go osłuchał. Czysto. Najprawdopodobniej infekcja górnych dróg oddechowych. Nie było tak źle, więc nie dostał antybiotyku, a Bactrim. Już wiedziałam wtedy, że operację znów trzeba będzie przełożyć. Najtrudniejsze są noce, bo Adaś nie może spokojnie spać. Po kilku dniach leczenia już było lepiej zaczął przesypiać noce i wzięłam głęboki oddech. Może będzie dobrze i zacznie spać bez przerwy do rana. 22 marca mieliśmy jechać do Kajetan na dalsze ustawienie aparatu słuchowego, więc cieszyłam się, że idzie ku dobremu. Przespał dobrze kilka nocy i znów problem. Zaczął się budzić w środku nocy i miał dużo wydzieliny. Najgorsze, że nie powie o co chodzi i tylko mogę się domyślać. W noc przed wyjazdem też miał przerwę w śnie, a rano potem śpi jak kamień.
WYJAZD DO KAJETAN
Pomimo ciężkich nocek postanowiliśmy jednak pojechać. Adaś był zmęczony i my również. Tradycyjnie nie chciał spać w drodze. Zajechaliśmy na 12. Adaś miał badanie w pokoju, gdzie jest duży głośnik i puszczano mu dźwięki o różnych częstotliwościach. Trochę był poirytowany po co to wszystko i zaczął płakać. To czy słyszy dany dźwięk mieliśmy oceniać po jego reakcjach. Jak usłyszał ciekawy dźwięk dla jego ucha, np. dzwonek, ładnie się koncentrował i wsłuchiwał. Generalnie źle reaguje na dźwięki piskliwe, więc Pani mu je wyciszyła. Dobrze oceniono ustawienia i następna wizyta 7.06.2013 przy okazji kontroli u audiologa. Na szczęście z powrotem Adaś zrobił krótką drzemkę i dzięki temu dał jakoś radę i my też. Po takiej podróży około 9 – 10 godzin w samochodzie wracamy wyczerpani i potłuczeni …
MIŁOŚĆ DO APARATU
Adaś pokochał aparat. Chyba naprawdę usłyszał świat i chce nosić aparat non stop. Zwykle wyjmuję aparat na samym końcu, tuż przed położeniem Adasia do łóżeczka. Razu pewnego wyjęłam przy toalecie wieczornej, którą wykonujemy na naszym sypialnym dużym łóżku. Adaś zauważył, gdzie położyłam aparat na łóżku, poraczkował do niego, wziął do ręki i mi podał z gestem – załóż Mamo do mojego ucha. To było niesamowite. Pełna komunikacja. Założyłam więc. Z kolei razu pewnego rano nie założyłam mu aparatu od razu i zaczęłam robić mu inhalację. Dotknął paluszkiem pustego ucha i dał do zrozumienia, że czegoś mu brakuje. Założyłam więc. Po założeniu aparatu i podczas włączania jest krótka melodyjka, która wywołuje na twarzy Adasia uśmiech. Zwykle sprawdzam rano czy bateria wciąż działa. Wytrzymuje jedynie 2 tygodnie. Tego dnia rano sprawdziłam, że wszystko działa. W ciągu dnia Adaś zaczął pokazywać na ucho i przyciągać rękę, abym wyjęła aparat. Nie mogłam zrozumieć o co chodzi. Aparat się nie wysunął, więc czemu się denerwuje? Wyjęłam go więc i sprawdziłam baterię. Okazało się, że bateria nie działa. Jaki Adaś mądry. Pokazał, że coś jest nie tak.
KOLEJNY KROK MILOWY ADASIA
Dni biegną, ja zmęczona, a Adaś rozwija się z tygodnia na tydzień. Nie miałam sił Wam napisać o ważnym kroku milowym Adasia. Adaś po raz pierwszy odważył się na kroki bez pomocy człowieka, a korzystając jedynie z chodzika-pchacza. Taki zwykły dziecięcy chodzik dla dzieci zdrowych, które uczą się chodzić. Adaś odważył się i trudno mu było utrzymać równowagę, ale ruszył. Nagrałam kilka filmików jak śmiga z szybkością F16 po przedpokoju. Najbardziej się uśmiałam jak Adaś upadł na pupę. Złączył ręce i pokazał chodzikowi gest „jeszcze” – z jego języka gestów, który znaczy róbmy coś dalej. Tak jakby rozmawiał z chodzikiem. Mnie przy tym blisko nie było, więc na pewno to nie było do mnie. Adaś zaskoczył nas gestami. Wchodzi w nie i robi postępy. Wstał z pupy i ruszył dalej. BRAWO ADASIU!!! Grunt to dążyć do celu.
Jednego dnia również mnie zaskoczył. Byłam sama z Adasiem w domu. Robiłam coś w kuchni, a on urzędował na podłodze w ostatnim pokoju. Zrobiło się jakoś cicho, więc poszłam zobaczyć co robi. A Adaś tymczasem siedzi sobie na kanapie. Dodam, że dość wysokiej. Wcześniej nigdy nie wchodził sam na tę kanapę. Patrzyłam z boku co dalej będzie robił, a on zaczął spacerkiem na czworakach po kanapie przemieszczać się z punktu A do punktu B. Nagrałam krótki filmik. Może wrzucę w końcu na youtube. Adaś wyraźnie urósł i po prostu dosięga. Kolejny krok w rozwoju. Wstał z tej owej kanapy i włączył sam światło. Najlepsza zabawa włącz/wyłącz światło. Udało już mu się nawet raz upaść z tej kanapy, ale wcale się nie przejął i nie przestraszył. Adaś nieustraszony!!!
OTWIERANIE DRZWI
Dotąd Adaś nie dosięgał jeszcze do klamki i zresztą trudno mu wstać przy płaskiej powierzchni. Jednego dnia jedliśmy w kuchni obiad, tzn. Ania, Stefek i ja. Adaś raczkował po przedpokoju. Aby Adaś nic nie nabroił Ania zamknęła ich pokój. Adaś koniecznie chciał tam wejść, bo u Ani i Stefka w pokoju leży na podłodze dywan, który Adasiowi się spodobał do dotykania. W pewnym momencie słyszę jak się Adaś denerwuje i wiecie co zrobił. Otworzył sam drzwi do ich pokoju. Wszedł na czterech i zamknął się. Potem chciał otworzyć od środka drzwi i nie mógł sobie poradzić. Drzwi więc już nie stanowią przeszkody. A jak się cieszył, że już dosięga. Sam siebie rehabilituje, bo wyciąga się aż na palce, żeby dosięgnąć klamki. Ciągle powtarzam – MOTYWACJA NAJWAŻNIEJSZA !!!