MAMA DO SZAFY!!!
To zabawna historia dnia wczorajszego. Adaś bawił się ze mną w sposób spontaniczny. Lubi jak mu się chowam po domu, a on mnie znajduje. Muszę tak uciekać, aby widział do którego pokoju wchodzę. Weszłam z przedpokoju do pokoju Ani i Stefana i schowałam się za drzwiami. Adaś widział do którego pokoju wchodzę … Otworzył drzwi, spojrzał, że mamy nie widać i … zawrócił poszukać mnie w salonie. Wołałam go i pokazałam się, gdzie jestem więc bawił się dalej.
Dalej zabawa trwała w pokoju Ania i Stefana. Ania i Stefek mają łóżka u góry – antresole, a pod łóżkami są biurka i szafa – dość duża, aby zmieściło się dziecko, a nawet dorosły w kuckach. Adaś otworzył mi drzwi szafy i wpychał mnie do niej, abym się tam schowała. Weszłam do szafy, Adaś mnie zamknął, a za chwilę otwierał i wyciągał. Potem on wchodził, ale mały cwaniak nie kazał się zamykać i potem znów ja, i on, i znowu ja …
I tak mógłby się bawić w nieskończoność. A jaki zafascynowany. Szkoda, że go nie widzieliście. Błysk w oku, że mama rozumie co on chce.
OPARZONY ADAŚ
Generalnie Adaś jest oparzony. Taki ma charakter, że jak coś sobie umysli to musi być natychmiast i koniec. Ale tym razem tytuł jest dosłownie prawdziwy. W zeszłą środę Adaś się oparzył.
Siedzieliśmy przy stole jedząc zupę. Adaś krążył sobie po domu. Zupka była odgrzewana na płycie ceramicznej, więc jeden z palników był jeszcze ciepły. Adaś podszedł do kuchenki i po prostu położył sobie ręce aż po łokcie na kuchence. Lewa ręka trafiła na palnik zimny, ale prawa niestety nie … Na początku nie skojarzyłyśmy z moją Mamą co się stało, że Adaś się poparzył. Troszkę płakał. Podszedł do mnie, żebym go pogłaskała jak zwykle to robi kiedy się uderzy. Za chwilę przestał płakać. Dopiero wieczorem zauważyłyśmy, że Adaś całkiem mocno się oparzył. Powstał bąbel. Kąpałam go normalnie i tylko troszkę się wzdrygnął, gdy zanurzył rękę w wodzie. Zdrowe dziecko chyba by padło z bólu, a Adaś nic. Zapłakał i za chwilę kąpał się jak zwykle. Gdyby tak się Stefek oparzył, to cała wieś by słyszała jak płacze …
Oparzenie jednak były dość mocne. Słabo się goi. Od soboty stosujemy krem Argosulfan, który ma nie doprowadzić do zakażenia bakteryjnego. Zawijamy mu rękę opatrunkiem. Przedwczoraj tak mu się sączyła ropka z tej rany, że cały opatrunek przykleił się do ciała. Nie szło odkleić, nawet po namoczeniu. Troszkę poleciała krew. Akurat Ania weszła do pokoju i jak zaczęła płakać, że Adasia to bardzo boli. Ania jest megaempatyczna. Straaaaaaaaaasznie przeżywa, kiedy Adaś cierpi. Już dziś troszkę lepiej z jego rączką. Adaś płacze tylko przy zmianie opatrunku, a poza tym to nie pamięta chyba co się stało. Ciekawe czy będzie miał nauczkę na przyszłość ???
Brak komentarzy »
RSS feed for comments on this post. TrackBack URL