O tym jak Adaś wyjął rurkę
Tytuł zaczyna się jak bajka – O tym jak Adaś wyjął rurkę. Jak zwykle Adaś dostarczył odpowiedni poziom adrenaliny jakby mało jej było ostatnio w związku z operacją. Podczas pobytu w szpitalu założono mu rurkę marki PORTEX o rozmiarze 5. Adaś wcześniej nosił jedynie rurki Shiley. Przed operacją w rozmiarze 4.5 PED. Nasz lekarz anestezjolog przymierzał się już do zmiany na większą z 4.5, bo taką Adaś już nosił od 3 roku życia. W szpitalu założono już większą, aby lepiej przylegała do tchawicy, bo przecież Adaś oddychał na respiratorze i rurka miała być szczelna. Już w szpitalu mówiono mu, że ciężko było przejść przez otwór w tchawicy z większą rurką…
Szkoda było zmieniać na nową skoro ta była założona czysta podczas pobytu na bloku 04.03.2016. Tak więc Adaś miał PORTEXA do dziś … Podczas szykowania obiadu Adaś leżakował na kanapie. Miałam go na oku. W pewnej chwili chciał zdjąć filtr z rurki i tak mocno pociągnął rurkę, że ją wyjął przed szyję. Jak zwykle zdziwiony. Już kilka razy do takiej sytuacji doszło, więc myślę sobie dam radę włożyć. Odpięłam kołnierzyk i próbuję, a tu nic. Wydaje się, że średnica rurki większa niż otwór tracheotomijny. Nie chce mi wejść. Adaś zaczyna się denerwować i jest jeszcze gorzej, bo jeszcze bardziej obkurcza przetokę … No nic. W domu tylko jeszcze Ania i Stefek. Przejęci tak jak ja. Zostawiłam go więc w salonie i pobiegłam do sypialni do szuflady po rurkę Shileya 4.5 skoro nie mogę tej założyć. Shiley wszedł lekko, bo jednak stary rozmiar.
Zawsze dziękuję Bogu, że takie wyjęcie rurki dzieje się na moich oczach, bo nie wiem co by się stało, gdybym od razu nie zauważyła. A przecież nie zawsze Adasia mam na oku…