Ciężko mi było pozbierać się po turnusie. Minął dziś dokładnie miesiąc od zakończonego turnusu, a ja dopiero mam siły, aby coś napisać…
Wróciliśmy po turnusie w sobotę 23 maja. Byłam zadowolona z turnusu, bo Adaś był zdrowy, choć dzieci troszkę się smarkały, niektóre dostały gorączki, a nawet ktoś wyjechał. Minęła niedziela, poniedziałek. Cieszyłam się, że teraz będziemy zdrowi, aż nadszedł wtorek i Adaś dostał kataru. Zaczął kaszleć. Pocieszające, że nie dostał gorączki jak po turnusie lutowym. Zaczęły się ciężkie noce. Budził się. Miał dużo wydzieliny, więc trzeba było w nocy odsysać. Domagał się w nocy inhalacji.
Zdumiewające jak potrafił się w tym temacie dogadać. Jego łóżeczko stoi przy drzwiach do garderoby, do której się wchodzi przez naszą sypialnię. Przypomnę, że Adaś śpi z nami w sypialni, ale nie z nami w łóżku. Ma swoje łóżeczko ze szczebelkami. Aby nie raziło go światło włączamy światło w garderobie i wtedy jest półmrok. Adaś więc w pierwszej kolejności domagał się włączenia światła w garderobie, a potem pokazywał swój fotelik, w którym go inhalujemy. Przekładał nogę przez łóżeczko i dawał sygnał, że potrzebuje inhalacji. Podczas inhalacji się uspokajał. Po oklepaniu, odessaniu odkładaliśmy go do łóżeczka i szliśmy spać. Po jakimś czasie Adaś płakał, rzucał się tak aż przesuwał całe łóżeczko. Ma już siłę, bo waży ponad 21 kilo i jak się zdenerwuje, to potrafi tak szarpać się w łóżeczku, że reszta domowników go słyszy. Znów więc robiliśmy inhalację – raz na rozszerzenie oskrzeli, raz ze zwykłej soli. W końcu po trzeciej inhalacji nad ranem ok. 5 uspokajał się i wtedy odsypiał do 10 rano, a my musieliśmy wstawać. Rafał do pracy, a ja do obowiązków domowych.
I tak ciągle i ciągle. Nie wiedzieliśmy o co chodzi. Niby osłuchowo czysty. Pojechaliśmy po tygodniu ponowne na osłuchanie. Czysty. Nic niepokojącego. O co więc chodzi z nocami???
Były też zabawne sytuacje. Jak np. ta, że Adaś pokazywał mi, że mam przy nim usiąść na krzesełku. Zwykle tak robię, bo czasem nakładka inhalatora zsunie się z rurki i mu poprawiam. Godzina ok. 3 w nocy. Ja zmęczona po kolejnej zarwanej nocce i usiadłam przy nim. Podparłam ręce pod brodą i tak siedziałam. Kolejna noc podobnie, ale usiadłam zwyczajnie bez podparcia rąk pod brodę i co zrobił Adaś??? Pokazał mi swoją ręką, że mam się podeprzeć pod brodą. Pomimo zmęczenia było to dla nas zabawne. Adaś mały terrorysta. Ma być tak jak on chce
Zdumiewające ile potrafił nocy nie przespać. Obudził się np. ok. 2.30. Miał przerwę do 5 rano. Odespał do 9 czy 10 i jakoś funkcjonował.
O TYM JAK PO RAZ PIERWSZY WYSZEDŁEM Z ŁÓŻECZKA
Nigdy nie miał problemu z zasypianiem. Po wykonanej wieczornej inhalacji odessany i włożony do swojego łóżeczka rozumiał, że należy iść spać. Ostatnio siadał od frontu łóżeczka i sobie siedział w oczekiwaniu na sen… Nie było możliwości mu nakazać się położyć. Nieraz jak już zasnął na siedząco próbowałam go bezskutecznie położyć. Siadał. Zły, że matka go rusza. W końcu się poddałam i stwierdziłam, że jak będzie mu niewygodnie, to sam się położy. Nieraz potrafił spać ze dwie godziny na siedząco. Czasami udawało się go położyć z tej pozycji siedzącej i się nie buntował.
Pewnego wieczoru. My w salonie. Telewizor włączony. Nagle słychać łubudu i otwierają się drzwi naszej sypialni, a tu Adaś idzie ze swoją nieodłączną pieluchą tetrową. Spojrzał, że telewizor włączony. Wyraźnie uradowany, że sobie poogląda. Podszedł do swojej zebry (jego fotelik rehabilitacyjny, w którym je, siedzi, ogląda bajki) i zadziera nogę, aby go wsadzić. Byliśmy zaskoczeni jak wyszedł z łóżeczka, bo dość wysoko. Raczej bezpiecznie, bo nie płakał. Wsadziłam go do zebry, ale zabrałam do sypialni. Nie pozwalamy dzieciom oglądać telewizji. Tylko jedna bajka. Nie mamy zwyczaju mieć włączonego cały dzień telewizora. Nie pozwoliłam więc Adasiowi oglądać. Wsadziłam do łóżeczka i włączyłam kołysanki na wyciszenie – te, które słuchał podczas pobytu u mamy w brzuchu . Po jakimś czasie zasnął, ale skoro posiadł nową umiejętność … to co to będzie. Śmiałam się do Rafała, że teraz chyba musimy organizować klatkę dla Adasia, bo nam co noc będzie uciekał …hi, hi.
Następnej nocy był ciężko. Adaś od 1 płakał i nie chciał spać. Nic nie pomagało. Inhalacja zrobiona, a on chciał wciąż się inhalować. Tylko podczas inhalacji był spokojny, a tak rzucał się po łóżeczku. W końcu wyszedł z łóżeczka i chciał wyjść z sypialni. Skierował się w stronę wyjścia na dwór. Chyba mu się pomyliła noc z dniem. Nie wykazywał chęci na spanie. Uciekał nam tak kilka razy, aż w końcu zamknęłam sypialnię na klucz. Nie mógł wyjść. Próbowaliśmy pokazać mu, że chcemy spać. Jest noc. Kładliśmy się do lóżka, a on znowu wychodził. Skoro nie mógł otworzyć drzwi, to zaczął nam włączać światło. Rafał wykręcił żarówkę … I tak do rana. Byliśmy skrajnie wyczerpani i bezsilni. Jak był w łóżeczku to płakał, a jak poza to było OK. Dziwne! Nie zasnął do rana !!! Byliśmy rozdrażnieni z niewyspania. A Adaś dawał radę. Ok. 16.30 miał kryzys i zamykał oko na siedząco, ale go trącałam i nie pozwoliłam spać, bo wtedy co będzie w nocy. Położyłam go wcześniej.
Potem wpadliśmy na pomysł, że może jakaś alergia. Niby mu nie wychodziło z krwi, ale może cos się zmieniło … Dałam mu Zyrtec na noc i przespał. Ale znów następnej nie przespał …
Potem wpadliśmy na pomysł, że może zęby go bolą. Zaczęłam mu zaglądać do buzi. Ciężko mu zajrzeć, bo ma strasznie wąsko, a po dobroci nie chce otworzyć. Mycie zębów to horror. Sprawdzałam mu palcem dziąsła i wyczułam, że są jakby spuchnięte za piątką na dole. Może zawiązywał się ząb szóstka ??? Zaczęłam mu smarować żelem na ząbkowanie – Dentinox i na noc dostawał przeciwbólowe. Zaczął spać lepiej. Najgorsze, to brak komunikacji. Ania czy Stefek jak im coś dolega, to powiedzą. Wytłumaczą, gdzie ich boli i coś wiadomo, a z Adamem ciągle ciężko. Ale skoro to były zęby, to dlaczego domagał się inhalacji?
W związku z tym, że nie gryzie zęby wyrastają mu bardzo długo i boleśnie. Pamiętam jaki był wielki problem z trzonowymi. Od kilku dni już nie daję mu leków przeciwbólowych. Odsypia chyba nieprzespane noce, bo potrafi spać do 9 rano od 20.30 ! Czasami zrobi sobie przerwę w nocy, ale już nie płacze, choć kilka nocy temu znów pokazał, że chce się inhalować.
Zrozumieć własne dziecko! Ciężki był to miesiąc i najgorsze, że do końca nie wiemy, co było przyczyną tych nieprzespanych nocy. Jedno jest pewne. Coś musiało mu dolegać, bo zwykle dobrze sypia. Choć przed turnusem też nie sypiał dobrze. Pamiętam, że problemy ze snem zaczęły się wraz z wiosną, ze zmianą czasu. Może pyłki, dużo alergenów??? Kto wie???