Liczę operacje na bieżąco i dzięki temu się nie pogubiłam. 17.02.2016 kolejna już 11 operacja za Adasiem. Miała miejsce w Szpitalu Dziecięcym w Olsztynie na Oddziale Chirurgii Szczękowo-Twarzowej. Operacja trudna, skomplikowana, której podjął się dr Krzysztof Dowgierd wraz z doktorem Łukaszem Krakowczykiem. Najlepsi fachowcy. Dr Dowgierd jest ordynatorem tamtejszego Oddziału, a dr Krakowczyk pomaga mu i przyjechał z Centrum Onkologii z Gliwic. Jest mikrochirurgiem, czyli inaczej chirurgiem naczyniowym. Razem dokonują wielkich rzeczy, bo inaczej nie można tego określić.
Wykonali przeszczep kości strzałkowej wraz z naczyniami do żuchwy Adasia. Tylko jedno zdanie, a taka skomplikowana operacja. Dokładnie Wam nie wytłumaczę, co i jak, bo sama nie wiem. Dr Dowgierd powiedział, że dokonał przeszczepu i teraz czekamy czy się przyjmie.
Adaś obecnie przebywa na Oddziale Intensywnej Terapii w śpiączce farmakologicznej. Zresztą od środy. Od razu po operacji trafił na OIOM. Na blok operacyjny oddałam go o 9 rano. Wiedziałam, że będzie raczej wielogodzinna operacja. Doktor Dowgierd wyszedł z bloku krótko po 16 … , a Adasia przewieziono na OIOM o 17. Nie mogłam go od razu zobaczyć, bo trzeba na OIOM-ie zainstalować całą aparaturę. Panie pielęgniarki kazały mi przyjść za dwie godziny. Przy bloku czekałam dopiero od 14, więc nie aż tak długo. Szczególnie się nie denerwowałam, bo modlitwa daje pokój i świadomość, że najlepsi fachowcy operują Adasia. Inne mamy się dziwiły, że ja taka spokojna. Tyle już przeszliśmy operacji i tyle razy już oddawałam Adasia na blok operacyjny … Można powiedzieć – przywykłam, przyzwyczaiłam się.
Adaś też nie wyglądał na zdenerwowanego. Z Oddziału pojechał w swoim łóżeczku, więc miał frajdę z wycieczki po korytarzach szpitalnych.
Po operacji zawsze się łezka w oku kręci, że znów cierpi i taki opuchnięty. Poszłam go zobaczyć około 19. Taki widok dzieci na OIOM-ie raczej dla ludzi o mocnych nerwach. Dobrze, że już jestem przyzwyczajona, bo przecież Adaś w pierwszym roku życia spędził pół roku na OIOM-ie. Tyle monitorów. Tyle strzykawek dostarcza mu coś do żyły. A to antybiotyk, a to płyny nawadniające, a to leki zwane: opiumioidy, o ile nie przekręciłam określenia. Po prostu narkotyki.
Jak tylko pojechał na blok dzwoniono jeszcze po mnie, abym podpisała zgodę na kontakt centralny, bo nie mogą mu się wkuć obwodowo. Niestety po takich przejściach już nie ma gdzie kłuć, więc założono do żyły pod obojczykiem takie specjalne wkucie i tamtędy płyną wszystkie leki.
Pan doktor jak poznał Adasia, to zaraz pomyślał, że lepiej będzie dla niego pospać po operacji. Pamiętam jak kiedyś po jednej z operacji w Warszawie w Instytucie Matki i Dziecka po pół godzinie od wybudzenia już usiadł i chciał do mnie na ręce. Teraz nie mogliśmy sobie na to pozwolić, bo przeszczep mógłby się nie przyjąć.
Najpierw myślałam, że zostawię go na OIOM-ie i pojadę do domu do dzieci odpocząć. Na OIOM wpuszczają tylko z wizytą pomiędzy14 a18, więc nie można za długo przebywać z dzieckiem. Zresztą ma spać i lepiej go nie dotykać. Już miałam plan pojechać do domu, ale dr Dowgierd myślał, że może go szybciej zaczną wybudzać, więc lepiej, abym była pod ręką … W piątek jednak okazało się, że będzie spał przez weekend do poniedziałku, więc wsiadłam w pociąg wczoraj wieczorem o 17.20 i o 23.30 byłam w domu z przesiadką po 21 w Poznaniu. Dzieci się ucieszyły. Ania już pyta, kiedy Adaś wróci, ale jeszcze nieprędko. Szwy mają być co najmniej 10 dni, więc poleżymy jeszcze ponad tydzień po wybudzeniu. Szwy są nierozpuszczalne, więc trzeba je wszystkie wyciągać.
W czwartek akurat byłam u Adasia i przyszła Pani doktor Justyna Szott wyjąć dren z nogi. Poprosiłam czy mogę zostać, aby zobaczyć ranę na nodze. Nogę od stopy aż do biodra miał owiniętą bandażem. Najpierw nie wiedziałam co to za pudełko ma tam przywiązane. Okazało się, że w nodze jest dren, który odprowadza krew z nogi, aby nie było krwiaka. Pani doktor go usuwała. Odwiązali mu te bandaże i doznałam szoku długością rany. Szycie przez całą część nogi od stopy do kolana, tak z boku, bo tam właśnie jest kość strzałkowa. Podobno jej nie potrzebujemy do chodzenia. Ciężar ciała opiera się na kości piszczelowej. Pan doktor z OIOM mówił, że nie jest nam potrzebna …Chyba jest skoro tak nas Pan Bóg stworzył J Szwów chyba na tej nodze ma ze 30. Możecie sobie wyobrazić ??? Kawałek kości około4 cm, a trzeba tyle naciąć, aby dobrze dotrzeć do kości i tkanek. Dren został usunięty pociągnięciem ręki i już. Dziurka się sama zarośnie.
A twarz Adasia spuchnięta jak balon. Obrzęk duży, bo dodatkowo dostaje leki na rozrzedzenie krwi, aby przepływy były łatwe przez nowe naczynia. Poza tym dużo jest pojony, więc cały wydaje się obrzęknięty. Wszystko lekarze sprawdzają. Badają krew. Temperaturę. Gorączka nie rośnie, więc jest dobrze, bo stanu zapalnego nie ma. Pierwsze trzy doby decydujące, a dziś mija trzecia, więc może się przyjmie. Ba ! Na pewno się przyjmie. Tyle osób się modliło, więc musi być dobrze!!!
Dla tych co dotrwali do tego miejsca wpisu podziękowania za modlitwę i dobre myśli. Dzięki Wam jest łatwiej przez to przejść.
Zobaczymy jak Adaś będzie się sprawował po wybudzeniu. Taka noga pewnie nie będzie stanowiła problemu do szybkiego chodzenia. Adaś potrafi! Wybudzenie nie odbędzie się tak natychmiast, ale powoli. Adaś przez cały ten czas oddycha przez respirator, więc powoli będzie wracał na własny oddech. Pani doktor z OIOM tłumaczyła mi, że lepiej za długo nie wentylować dziecka mechanicznie, bo może nawet dojść do zapalenia płuc i poza tym trudniej go przywrócić do życia ze śpiączki. A nie dają mu takich megamocnych usypiaczy, aby nic nie wiedział i leżał jak kłoda. Takie lżejsze, ale jak próbują mu zmniejszyć dawki, to od razu podnosi głowę i chce wstawać, choć ma ręce przywiązane.
Czas pokaże. Sił potrzeba, bo wiadomo, że Adaś ruchliwy. Jak mu mocy przybędzie, to będzie go nosiło
A w domu tak bez Adasia jakos dziwnie. Po raz pierwszy od wielu lat Adaś jest poza domem, a ja w domu. Zwykle tam, gdzie on, tam i ja matka. Takie to dziwne uczucie. Anie też powiedziała, że bez Adasia jest nudno. To nie to samo. Adaś w nosi w nasz dom tyle życia i energii. Jestem pewna, że w domu szybko odzyska wigor. Taki już jest Adaś. I bardzo dobrze!